Smuteczki. Mniejsze czy większe. Każdy je ma.
Dobrze jest wtedy móc pobyć ze sobą w ciszy, spokoju i skupieniu na sobie. Jeśli masz taką potrzebę to popłakać sobie, bo płacz oczyszcza. Poużalać się, ale tylko chwilę, nad sobą.
Bo mamy prawo do różnych emocji. Tych, które są nie za bardzo miłe również.
Bo one też nam coś mówią, coś pokazują, uświadamiają co w nas domaga się uwagi, utulenia, może uwolnienia bądź oczyszczenia.
Bo przecież mamy w sobie cały wachlarz emocji. Nie ze wszystkich zdajemy sobie sprawę. Niektóre trzeba uwolnić, bo są uwięzione w ciele, inne zamrożone.
Luksusem jest gdy masz osobę z którą rozmowa, po prostu rozmowa, z automatu podnosi Twój nastrój. Ja mam to szczęście. Dziś wystarczyło 15 minut rozmowy i zaraz ustawiłam się do pionu. Inna sprawa, że rzeczowe argumenty, które usłyszałam, pomogły w tym bardzo.
Dobra wiadomość jest taka, że natura dąży do równowagi i zawsze pamiętaj, że każdy nastrój minie. Dobrym się ciesz, bo nie będzie trwał wiecznie. Zły przeczekaj, bo minie jak wszystko. Tylko naucz się sobie z nim radzić, by trwał jak najkrócej.
Równowagi Ci życzę, z Miłością ❤️
Ewa