Wczoraj rozmawiałam z przyjacielem. Zaczęło się od tego, że zauważyłam, iż rzadko które relacje trwają całe życie. Ludzie przychodzą i odchodzą. On przypomniał mi, że nasza znajomość trwa już 10 lat. Stwierdziłam, że tyle się przez ten czas wydarzyło, a on na to „no tak, umarłaś i urodziłaś się na nowo.”
To prawda, nie ma mnie tamtej, starej. Dziś jestem zupełnie inną osobą.
I wiesz co? Jest mi doskonale.
Nie mogę uwierzyć, gdy wracam pamięcią, że byłam taka jaka byłam, z tym chaosem w sobie, nerwowością i hałaśliwością.
Ale musiałam przeżyć wszystko co wydarzyło się w moim życiu, by dziś być w tym miejscu w którym jestem.
Nowa, inna, świadoma siebie, kochająca siebie i całe Stworzenie.
I wiesz co? Nie zejdę z tej drogi. Bo praca ze sobą, nad sobą to jest zajęcie do końca życia.
Każda osoba która spotykam na swojej drodze jest moim nauczycielem, w mniejszym lub większym stopniu.
Dużo uczę się też od osób, które korzystają z mojej pomocy w postaci sesji czy konsultacji. I to jest piękne.
Potrzeba do tego uważności, ale już ją mam. Tak jak wiele rzeczy o których kiedyś nie miałam pojęcia.
Jak wdzięczność, dążenie do równowagi, spokój wewnętrzny, akceptacja wszystkiego co przynosi życie, cierpliwość itd.
Więcej czuję, mniej analizuje. I staram się być w stanie koherencji umysłu i serca. Czy zawsze jestem? Oczywiście, że nie. Ale jestem wciąż w drodze i wciąż się uczę i ugruntowuję zmiany w sobie.
Kocham rozwój duchowy i niedawno zdałam sobie sprawę, że jest częścią mojego życia, a nie dodatkiem do niego. I tak jest dobrze. A nawet doskonale.
JESTEM, jak zawsze z Miłością ❤️
Ewa