Przeczytałam kiedyś, chyba w „Rozmowach z Bogiem” (ale na pewno u Walscha) żeby nie mieć oczekiwań, to nie będzie się miało rozczarowań.
Pamiętam, że pomyślałam, że to przecież niemożliwe. Że zawsze się ma jakieś, mniejsze czy większe oczekiwania.
Dziś wiem, że się myliłam. Nie mam oczekiwań ani w stosunku do ludzi, ani do sytuacji. Ktoś coś obiecał/miał zrobić, a nie zrobił? No cóż, widocznie nie mógł, albo nie chciał. Coś się nie wydarzyło? Widocznie to nie dla mnie, albo jeszcze nie czas na to. Przecież wszystko zadziewa się wtedy, gdy ma się wydarzyć. Ani wcześniej, ani później. Cudownie lekko się żyje nie oczekując, bo rzeczywiście nie czujesz rozczarowań. A to automatycznie nie generuje złości, poczucia odrzucenia, lekceważenia czy innych uczuć towarzysacym rozczarowaniu.
Nie myl tylko tego co piszę z marzeniami i ich realizacją. A także braku oczekiwań w stosunku do innych z godzeniem się na nie wykonywanie przez nich obowiązków zawodowych czy partactwo w pracy. To już inne tematy.
Życzę Ci więc umiejętności życia bez oczekiwań, z Miłością ❤️
Ewa
