Uczono nas, żeby być wdzięcznym za wszystko co nas spotyka. Również, za te nie fajne rzeczy. Ostatnio stwierdziłam, że może nie do końca to jest słuszne.
Co się miało przytrafić każdemu z nas to się przytrafiło, na pewno przyniosło lekcje, naukę i wyciągnęliśmy wnioski.
Ale czy rzeczywiście wdzięczność za nie fajne rzeczy jest właściwa?
Skoro wszystkiego za co jesteśmy wdzięczni dostajemy więcej, to nie będzie przypadkiem tak, że i tych niemiłych rzeczy otrzymamy więcej?
Z wieloma rzeczami w rozwoju duchowym bywa tak, że gdzieś to się w międzyczasie, po drodze, jakby przekłamało, zafałszowało.
Dlatego trzeba być uważnym, bardziej angażować serce, by była koherencja między sercem i umysłem, jak również nauczyć się słuchać siebie. Bierzmy tylko to co z nami rezonuje. To, że coś wszyscy powtarzają, wcale nie jest gwarancją tego, że jest prawdziwe.
Inna sprawa, że to co jest prawdziwe dla innych nie musi być Twoją prawdą, bo każdy z nas ma inne doświadczenia, w związku z tym inną percepcję i w końcu swoją indywidualną drogę.
Uważności i rozwagi życzę Ci, z Miłością ❤️
Ewa
